Wstęp
Kojarzycie te nieprzyjemne dźwięki, które pojawiają się w podcastach podczas wymawiania “p” lub “b”? Dziś o tym, skąd się biorą, dlaczego ich nie chcemy i co zrobić, żeby nie było ich w nagraniach.
Posłuchaj w wersji audio
Chociaż wybuchowość kojarzy nam się raczej z chemią, to okazuje się, że jest istotna również dla filologa czy akustyka. A to za sprawą głosek wybuchowych, do których należą “p” i “b” oraz “t”. Podczas ich wymawiania przez ułamek sekundy, nadmuchujemy swoje paszcze, żeby potem uwolnić nadmiar powietrza barzdo szybko. Zupełnie jak wybuch! No prawie 😉
Efektem tego mikrowybuchu jest nie tylko to, że “p” brzmi jak “p”, ale też to, że z ust wydostaje się niewielki podmuch powietrza. To on trafia w mikrofon i powoduje wywołuje nieprzyjemny dźwięk. O, ten:
Podmuchy przy „p” i „b”- dlaczego nie słychać ich na żywo?
No ale dobra, skoro one są w nagraniu, to dlaczego nie słyszymy ich na żywo lub kiedy sami je wymawiamy?
Ponieważ sam podmuch to jeszcze nie dźwięk. Dopiero drganie powietrza nim jest. Podobnie jak wiatr słyszymy dopiero wtedy, gdy napotka liście na drzewie albo szparę w oknie, tak i tutaj, w mikro skali, jest podobnie. Podmuch zamienia się w dźwięk dopiero wtedy, kiedy napotka jakąś przeszkodę (w tym przypadku mikrofon i jego obudowę) i z jednostajnego podmuchu zamieni się w drganie powietrza. Bo dopiero wibracje rozchodzące się w powietrzu, możemy uznać za dźwięk.
Czemu nie chcemy podmuchów w nagraniu?
Podmuchy w nagraniu są zupełnie nienaturalne i odwracają uwagę słuchacza. Powodują, że podcastu czy jakiegokolwiek innego nagrania mówionego słucha się po prostu niekomfortowo.
Zresztą, usłyszcie sami:
Jak nagrać dźwięk bez podmuchów przy „p”, „b” i „t”?
Skoro wiecie już, skąd podmuchy się biorą i dlaczego z reguły przeszkadzają w nagraniu, pora dowiedzieć się tego, co zrobić, żeby wydmuchiwane przez nas powietrze nie powodowało tego nieprzyjemnego dźwięku.
Sposobów jest kilka i można je łączyć lub stosować niezależnie.
Sposób 1: ustawienie mikrofonu z boku
Jeśli ustawisz dłoń kilka centymetrów przed ustami i wypowiesz zdanie „poproszę papier do pakowania paczek”, wszystko będzie jasne. Przy wypowiadaniu głosek wybuchowych, ten mikropodmuch, który tworzymy leci sobie dość wąskim strumieniem przez środek, i tam też poczujesz go na dłoni. Aby zminimalizować efekt powietrza uderzającego w mikrofon, wystarczy odsunąć go od osi symetrii naszej głowy, a potem lekko obrócić, tak żeby był skierowany w stronę ust. O, tak jak na tym rysunku.
Ustawiając mikrofon w ten sposób, można prawie całkiem pozbyć się z nagrania nieprzyjemnych „pyknięć”. Nie zawsze jednak jesteśmy w stanie się w czasie długiego nagrania tak pilnować. No a jeśli w podcaście mamy gościa, tym bardziej nie możemy od niego oczekiwać pilnowania się w tej kwestii. Co wtedy?
Sposób 2: gąbka mikrofonowa
Myślę, że kojarzycie takie gąbki ze scen w telewizji, YouTube’a czy konferencji, gdzie wypowiadający się, mieli mikrofon w ręce. Gąbka to (o ile nie chcecie mieć super markowego produktu) koszt kilku złotych. I droższa gąbka nie robi tu wielkiej różnicy. Jeśli będzie grubsza, zadziała skuteczniej, choć wtedy może już lekko wpływać na brzmienie i nieco ograniczyć te jasne, wysokie tony. Cieńszej dźwiękowo prawie nie zauważycie.
Jeśli połączycie ustawienie mikrofonu bokiem z gąbką na niego założoną, podmuchów raczej słychać nie będzie. Ale jeśli gąbka nie wystarcza z pomocą pojawia się pop-filtr.
Sposób 3: Pop filtr
Pop-filtr to siatka, która jest umieszczna pomiędzy ustami a mikrofonem. Rozprasza ona podmuch powietrza i powoduje, że nie dociera on już do mikrofonu. Również absolutnie nie musi to być rzecz droga. Już za kilkanaście złotych kupicie coś, co w większości przypdków wystarczy. Choć oczywiście, jeśli zamierza się tego używać intensywnie albo zależy nam na estetyce, można szukać markowych lub lepiej pasujących do mirkofonu pop filtrów.
Urządzenia te mają jednak jedną wadę. Są dość duże i przysłaniają twarz, co w przypadku wywiadów czy rozmów, może przeszkadzać w swobodnej interakcji. Powodują też, że instynktownie odsuwamy się mocniej od mikrofonu, niż w przypadku użycia np. gąbki. To w przypadku pomieszczeń, które nie są specjalnie dostosowane do nagrań, spowoduje wzrost ilości pogłosu w rejestrowanym dźwięku. Z tych powodów nie jestem zwolennikiem używania pop-filtrów w zastosowaniach podcastowych. W studyjnych, jak najbardziej.
Wbudowane pop-filtry
Szukając mikrofonu lub przeglądajć opistego, który posiadacie, możecie często przeczytać, że mikrofon ma wbudowany pop-filtr. To jest i prawda i nieprawda. Często rozumie się przez to metalową siatkę oraz gąbkę, która jest elementem obudowy mikrofonu. I tak, mikrofon bez tych elementów jest znacznie bardziej czuły na podmuchy. Natomiast z reguły (wyjątkiem są niektóre mikrofony typowo broadcastowe, np. Shure SM7B, SE Dynacaster) to jest zdecydowanie zbyt mało, żeby dac sobie radę z podmuchami.
Podsumowanie, czyli co robić?
Na pewno kup gąbkę. Sam mikrofon ustaw bokiem, tak jak na rysunku. Jeśli to nie wystarcza, może być konieczny pop-filtr, ale weź pod uwagę to, że poowoduje on to, że odsuwamy się od mikrofonu oraz zasłania nieco twarz rozmówcy.
A jeśli dalej masz problem, umów się do mnie na bezpłatną konsultację.